|
|
Korona Kielce |
2:0
| |
Górnik Zabrze
|
|
|
Zieliński 20' Kiełb 26' |
|
|
|
- Jovanović | |
Kwiek - Banaś - Wodecki - Przybylski - |
|
Małkowski Malarczyk Stano Hernani Lisowski Kiełb Vuković Jovanović Sobolewski Kaczmarek (60. Lech) Zieliński (65. Cichos) |
SKŁADY
|
Pesković
Bemben
Banaś
Danch
Marciniak
Nakoulma
Pazdan (81. K. Mączyński)
Przybylski
Wodecki (75. Gasparik)
Kwiek
Zahorski (34. Olkowski) |
|
|
SĘDZIA: Radosław Trochimiuk (Ciechanów)
|
|
|
|
WIDZOWIE: 8315
|
|
|
Górnik bezradny w Kielcach
Górnik Zabrze w ostatnim meczu 9. kolejki T-Mobile Ekstraklasy przegrał 0:2 (0:2) z Koroną Kielce. Kielczanie są jedyna niepokonaną drużyną w tym sezonie w ekstraklasie. Natomiast zabrzanie w czterech ostatnich meczach zdobyli tylko jeden punkt.
Leszek Ojrzyński, i Adam Nawałka, w porównaniu z ostatnimi meczami zmienili wyjściowe "11". W drużynie gospodarzy nie pojawili się kontuzjowany Kamil Kuzera oraz przeziębiony Maciej Korzym. Więcej roszad przeprowadził szkoleniowiec gości. Kibice z Zabrza zamiast Łukasza Skorupskiego zobaczyli w bramce Borisa Peskovicia. W polu Pawła Olkowskiego, Krzysztofa Mączyńskiego i Paula Thomika zastąpili odpowiednio: Michał Bemben, Adam Banaś oraz Marcin Wodecki.
- Czeka nas trudny mecz. Górnik to zespół walczaków. Przestrzegam przed hurraoptymizmem - mówił zanim sędzia gwizdnął po raz pierwszy opiekun gospodarzy. Więcej optymizmu w serca miejscowych kibiców wlewał Paweł Sobolewski. - Zagramy twardo, ostro i agresywnie już od pierwszego gwizdka - obiecywał. Słowa doświadczonego pomocnika Korony okazały się prorocze.
Jeszcze nie wszyscy kibice zasiedli na trybunach, a powinno być 1:0 dla Korony. Na szczęście dla Górnika Boris Pesković wygrał bezpośredni pojedynek z Michałem Zielińskim. Mimo ostrzeżenia ekipa Nawałki nie zrobiła nic by przenieść grę na połowę gospodarzy. Tymczasem Korona z minuty na minutę się rozpędzała. W środku pola znakomicie spisywał się duet Vlastimir Jovanović - Aleksandar Vuković, który wielokrotnie odbierał piłkę rywalom.
Wobec determinacji przeciwników Górnik był wyraźnie bezradny. Goście nie mieli żadnego sposobu na zatrzymywanie ataków Korony. Słabo spisywali się zabrzańscy obrońcy, pozwalając Zielińskiemu i bocznym pomocnikom na harce we własnym polu karnym. W efekcie drużyna Ojrzyńskiego dość szybko dwukrotnie trafiła do siatki Peskovica.
W 20. minucie po dobrej akcji zespołu i dograniu Lisowskiego w pole karne, w zamieszaniu piłka trafiła do Zielińskiego, który na raty pokonał Peskovicia. W 26. minucie było już 2:0. Pavol Stano w polu karnym Górnika zachował się niczym rasowy napastnik - wziął obrońcę na plecy i odegrał na czternasty metr do nabiegającego Jacka Kiełba, który strzałem po ziemi umieścił piłkę w bramce tuż obok dalszego słupka.
Dopiero w końcówce tej części meczu zabrzanie zaatakowali śmielej, stwarzając sobie dwie okazje do zmiany niekorzystnego wyniku. W obu przypadkach bardzo dobrymi interwencjami popisał się Zbigniew Małkowski.
Dwubramkowe prowadzenie gospodarzy było wyznacznikiem ich postawy po zmianie stron. Korona nie forsowała już szaleńczego tempa. W środku pola gospodarze wymieniali między sobą wiele podań, powoli przedostając się na przedpole gości.
O ile można zrozumieć taktykę zastosowaną przez drużynę trenera Ojrzyńskiego, o tyle zdziwienie wywoływała postawa Górnika. Goście nie tylko nie wzmocnili tempa, ale prezentowali jeszcze wolniejszy i bardziej schematyczny futbol. Wśród nich nie było piłkarza, który wziąłby na siebie ciężar rozgrywania piłki, poderwał kolegów do walki. Zabrzanie po zmianie stron ani razu nie zagrozili bramce Małkowskiego. Ich akcje były wyjątkowo rwane, przeprowadzane w ślamazarnym tempie.
- Gra się tak, jak przeciwnik pozwala - wyjaśniał po meczu Stano. - Wszystko rozstrzygnęło się w pierwszej połowie. Strzeliliśmy dwa ładne gole. Potem spokojnie kontrolowaliśmy boiskowe wydarzenia - dodawał defensor gospodarzy. O grze Górnika Słowak nie chciał nic mówić. Najwyraźniej wolał nie zawstydzać wyjątkowo słabych w dniu wczorajszym zabrzan.
Pomeczowe wypowiedzi trenerów:
Trener Górnika Adam Nawałka: - Korona w pierwszej połowie grała zdecydowanie lepiej i narzuciła warunki na boisku. Gospodarze prowokowali nas do błędów i po takich właśnie błędach straciliśmy bramki. Nie potrafiliśmy przeciwstawić się ofensywnej grze Korony. W drugiej połowie gra była wyrównana, abrakło nam jednak atutów do uzyskania korzystniejszego rezultatu. Nadal walczymy o stabilną pozycję w lidze. Zadowoli nas 9-10 miejsce.
Trener Korony Leszek Ojrzyński: - Był to ciężki mecz. W pierwszej połowie graliśmy zdecydowanie lepiej od gości. Po przerwie czekaliśmy na udane kontry, ale do nich nie doszło. Najważniejsze, że wygraliśmy. Chłopcom należą się słowa uznania, zwycięzców się nie sądzi.
Statystyki:
4 strzały celne 3
10 strzały niecelne 7
6 rzuty rożne 7
2 spalone 0
1 żółte kartki 4
źródło: Przegląd Sportowy / wp.pl / PAP / Sport |