|
|
Górnik Zabrze |
0:2
| |
Śląsk Wrocław
|
|
|
|
|
Celeban 37' Sobota 85' |
|
- Marciniak | |
Sztylka - Ćwielong - |
|
Skorupski
Olkowski
Danch
Szymura
Magiera
Jonczyk (73. Milik)
Mączyński
Marciniak
Zahorski (30. Wodecki)
Nakoulma
Gołębiewski |
SKŁADY
|
Gikiewicz
Celeban
Fojut
Pietrasiak
Wołczek
(68. Díaz) Madej
(90. Cetnarski) Sztylka
Dudek
Mila
(62. Kaźmierczak) Ćwielong
Sobota |
|
|
SĘDZIA: Hubert Siejewicz (Białystok)
|
|
|
|
WIDZOWIE: 3000
|
|
|
Górnik bez skuteczności
Górnik przegrał w Zabrzu ze Śląskiem Wrocław 0:2 (0:1) w spotkaniu 16. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Bramki dla drużyny Oresta Lenczyka zdobyli Piotr Celeban i Waldemar Sobota. Śląsk pozostaje liderem ekstraklasy, a zabrzanie gdyby wykorzystali swoje sytuacje w drugiej połowie na pewno nie kończyli by meczu porażką.
Wrocławianie przyjechali do Zabrza jako lider, ale po porażce z Wisłą Kraków u siebie w poprzedniej kolejce. Gospodarze zagrali podbudowani wygranymi z Wisłą oraz Zagłębiem Lubin i zapewne liczyli na uświetnienie zdobyciem trzech punktów niedzielnej Barbórki.
Przeszkodą mogły być kłopoty kadrowe. Z powodu żółtych kartek zabrakło w składzie Michała Bembna, Mariusza Przybylskiego i Michała Pazdana, a Adam Banaś był chory. Na kontuzję narzekał Aleksander Kwiek.
W Zabrzu wszyscy byli również ciekawi, czy po raz kolejny wyśmienitą formę strzelecką zaprezentuje Prejuce Nakoulma, który staje się postrachem ligowych bramkarzy i zabrzańskich kogutów wręczanych po spotkaniu najlepszemu zawodnikowi meczu.
Goście przystąpili do spotkania spokojnie. Grali uważnie, starali się długo utrzymywać przy piłce, a po "uśpieniu" grającej w zmienionym składzie obrony rywala - zaskoczyć bramkarza Łukasza Skorupskiego.
Kilka razy było groźnie w polu karnym Górnika, ale gol padł po rzucie rożnym. Dośrodkował Sebastian Mila, strzał Jarosława Fojuta bramkarz gospodarzy obronił, jednak z bliska skutecznie zakończył akcję Piotr Celeban.
Po przerwie zabrzanie chcieli jak najszybciej wyrównać. I bramkarz Śląska miał sporo okazji do pokazania swoich umiejętności. Niczego by nie zdziałał, gdyby w 57. minucie lepszą dyspozycją strzelecką "błysnął" Marcin Wodecki. Piłkarz Górnika najpierw trafił w słupek, dobijając - spudłował.
Na kwadrans przed końcem Daniel Gołębiewski starał się zaskoczyć Gikiewicza z 30 metrów - do pełni szczęścia zabrakło centymetrów. Śląsk w drugiej połowie skupił się na obronie, przetrwał napór gospodarzy, a niewykorzystane sytuacje zemściły się na Górniku w 85. minucie. Decydujący cios zadał Waldemar Sobota, który precyzyjnie uderzył z kilkunastu metrów - futbolówka otarła się jeszcze od poprzeczki i słupka i trafiła niemal w samo okienko bramki. Tym samym rozwiał marzenia gospodarzy o remisie.
Pomeczowe wypowiedzi trenerów:
Trener Śląska Orest Lenczyk: - Piłka nożna jest piękną grą dla tych, którzy wygrywają. Na pewno dzisiejszy mecz nie był najpiękniejszym widowiskiem, widać, było, że obu drużynom zależy na wygranej. My bardzo chcieliśmy odrobić porażkę z Wisłą Kraków poniesioną ostatnio na naszym stadionie. Udało się. Oczywiście gra się tak, jak przeciwnik pozwala. yły momenty, że Górnik nam dziś pozwalał, ale bywało też odwrotnie i stąd sytuacje pod naszą bramką i nerwowa gra do zdobycia drugiego gola. To co pokazał Waldek Sobota było najefektowniejszym momentem tego meczu. Wiosną wracaliśmy z Zabrza z dwoma samobójczymi bramkami, dziś historia się nie powtórzyła.
Trener Górnika Adam Nawałka: - W związku z plagą kontuzji, chorób i żółtych kartek, szanse gry dostali dziś młodzi zawodnicy, będący w głębokiej rezerwie pierwszej drużyny. I okazało się, że muszą jeszcze sporo się uczyć. Straciliśmy pierwszą bramkę po stałym fragmencie gry, mimo że na treningach zwracałem uwagę na zagrożenie, jakie w takich sytuacjach stwarza Śląsk. W drugiej połowie zagraliśmy tak, jak powinniśmy od początku, ale po raz kolejny okazała się prawdziwą teza, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Moi młodzi zawodnicy dostali taki dodatkowy bodziec, by więcej potu wylewać na treningach, bo tylko wtedy mogą się stać zawodnikami Ekstraklasy z prawdziwego zdarzenia.
źródło: PAP / wp.pl
|