|
|
GKS Katowice |
3:4
| |
Górnik Zabrze
|
|
|
Plewnia 22'
Iwan 42
Markowski 86' |
|
Madejski 30'
Madejski 39'
Wodecki 77'
Madejski 112' |
|
- Sroka - Kapias - Iwan - Plewnia - Onyekachi
| |
Hajto - Bonin - Wodecki - Bajić - |
|
Gorczyca
Sroka
Kapias
Treściński
Mielnik
Domżalski (70. Sadowski)
Bonk
Iwan (74. Markowski)
Plewnia
Mikulenas
Janoszka (80. Onyekachi) |
SKŁADY
|
Vaclavik
Bonin
Hajto
Pazdan
(120. Papeckys) Magiera
Malinowski
Brzęczek
Bajić
Madejski
(46. Wodecki) Zahorski
(76. Kołodziej) Leo |
|
|
SĘDZIA: Jacek Granat (Warszawa)
|
|
|
|
WIDZOWIE: 7000
|
|
|
Awans po niesamowitym meczu!
To była najlepsza reklama śląskiej piłki! W dramatycznym meczu Pucharu Polski Górnik Zabrze pokonał GKS Katowice. W derbowym spotkaniu padło aż siedem goli, a do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.
Jeszcze na godzinę przed meczem na obiekcie było smętnie. Zaledwie kilkudziesięciu kibiców wyglądało na dość znudzonych i nic nie zapowiadało nadciągającej fali emocji. Sygnał do rozpoczęcia fety dała orkiestra górnicza KWK "Murcki". Z minuty na minutę zapełniały się też trybuny. Wszyscy, w tym wojewoda śląski i prezydenci kilku miast, bawili się znakomicie.
Tuż przed meczem oficjalnie pożegnano kończącego karierę byłego kapitana GKS-u Roberta Sierkę. Potem rozpoczął się prawdziwy festiwal futbolu.
Takiej dawki dobrej gry nikt nie mógł się spodziewać. "Gieksa" i Górnik to przecież największe rozczarowania w śląskiej piłce tego sezonu. Obie drużyny miały dotąd kłopoty ze strzelaniem bramek i wygrywaniem, ale tym razem zagrały imponująco.
Nie wiadomo, jakich zaklęć użył nowy trener GKS-u Adam Nawałka, ale katowiczanie rozegrali najlepszy mecz od wielu miesięcy. Gospodarze biegali jak nakręceni i trudno było zrozumieć, że zaledwie trzy dni wcześniej snuli się po boisku.
Wynik otworzył Piotr Plewnia, który w dziecinny sposób oszukał Tomasz Hajtę i płaskim strzałem pokonał bramkarza Górnika. Zabrzanie jednak ustępować nie zamierzali. Bohaterem zespołu okazał się Piotr Madejski. Lewoskrzydłowy Górnika grał jak natchniony. Najpierw ograł... trzech zawodników GKS-u i strzałem z ostrego kąta doprowadził do wyrównania. Po chwili dołożył drugiego gola, perfekcyjnie wykonując rzut wolny.
Część kibiców na Bukowej zdążyła się już wtedy pogodzić z myślą, że gospodarze nie awansują do 1/8 finału PP. Za szybko - już po chwili był bowiem remis. Stan meczu wyrównał Bartosz Iwan.
Po przerwie GKS cofnął się, czekając na okazję do kontr. Ataki katowiczan przestawały być jednak groźne, bo zaczynało im brakować sił. Plewnia już po godzinie słaniał się na nogach. To właśnie błąd zmęczonego pomocnika GKS-u dał Górnikowi trzeciego gola. Tym razem skuteczną główką popisał się rezerwowy Marcin Wodecki.
Prawdopodobieństwo, że "Gieksę" będzie stać na jeszcze jeden zryw, wydawało się znikome. Sportową złość pokazał jednak Krzysztof Markowski. Kapitan gospodarzy rozpoczął niespodziewanie mecz na ławce rezerwowych. Gdy pojawił się na boisku, chciał udowodnić trenerowi Nawałce, że miejsce w składzie mu się należy. Uczynił to w najlepszy sposób, czyli zdobywając gola. To było najładniejsze trafienie w Śląskim Klasyku - piłka po uderzeniu z 15 metrów pomknęła do bramki Górnika z niesamowitą prędkością.
Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była więc dogrywka. Obie drużyny miały jeszcze kilka szans na zdobycie bramek. Gdy wszyscy oczekiwali już na rzuty karne, jeszcze raz przypomniał o sobie Madejski. Jego strzał rozpaczy z 25 metrów odbił się od jednego z zawodników GKS-u i przelobował rozpaczliwie interweniującego Jacka Gorczycę. Trener Kasperczak pytany po meczu o grę Madejskiego po prostu... zaczął bić brawo.
Zwycięzcy byli w siódmym niebie, ale pokonani wcale nie rozpaczali. - Chyba wszystkim się podobało. To były derby jak za dawnych lat - podsumował Jan Furtok, prezes GKS-u.
Pomeczowe wypowiedzi trenerów:
Henryk Kasperczak (trener Górnika): To był dobry mecz z obu stron. Rzadko zdarza się w naszym kraju, aby na tym poziomie padało tyle bramek. Cieszę się, że po porażce ze Śląskiem zespół pozytywnie zareagował. Jest postęp. Szkoda tylko, że przed meczem z Polonią w Bytomiu niepewny jest występ naszych dwóch napastników. Do kontuzjowanego Pitrego dołączył Zahorski, którego musiałem zdjąć w przerwie meczu.
Adam Nawałka (trener GKS): Gratuluję gościom zwycięstwa. Oglądaliśmy bardzo emocjonujące spotkanie okraszone pięknymi bramkami. Byliśmy dla Górnika równorzędnym rywalem. Potraktowaliśmy ten mecz bardzo poważnie. Nie było mowy o jakimkolwiek kalkulowaniu. Wyszliśmy na boisko po to, żeby wygrać. Jestem pełen uznania dla moich zawodników.
źródło: Gazeta Wyborcza / SportSlaski.pl
|