|
|
Górnik Zabrze |
1:0
| |
Legia Warszawa
|
|
|
Andraszak 69' |
|
|
|
- Radler - Bednarz - Madejski - Moskal - Andraszak - Madejski (59.) | |
Choto - Surma - Janczyk - |
|
Laskowski
Radler
Jarczyk (20. Bukalski)
Paszulewicz
Bednarz
Bartos (80. Socha)
Danch
Prokop
Madejski
Moskal (67. Seweryn)
Andraszak |
SKŁADY
|
Fabiański
Szala
Choto
(68. Junior) Hugo
Kiełbowicz
Radović
Surma
(63. Burkhardt) Smoliński
Roger
Włodarczyk
(52. Korzym) Janczyk |
|
|
SĘDZIA: Łukasz Bartosik (Kraków)
|
|
|
|
WIDZOWIE: 18 000
|
|
|
Legła Warszawa! Klasyk dla Górnika!
Piłkarze Górnika Zabrze odnieśli pierwsze zwycięstwo w rundzie wiosennej w Orange Ekstraklasie. W meczu 20. kolejki tych rozgrywek pokonali oni przed własną publicznością broniąca tytułu mistrzowskiego Legię Warszawa 1:0.
Był to setny ligowy mecz obu drużyn a 50. rozgrywany w Zabrzu. Cieszyć z jubileuszu mogli się jednak tylko gospodarze. Spotkanie anonsowano jako ligowy klasyk. I rzeczywiście emocji nie zabrakło, choć osoby postronne miałyby chyba problemy ze wskazaniem, która drużyna broni mistrzostwa Polski a która walczy o utrzymanie. Górnik strzelił gola i wygrał, grając przez ponad pół godziny w osłabieniu.
Początek spotkania należał do piłkarzy Górnika. Zabrzanie zaatakowali i mogli prowadzić po strzale głową Andraszka w 6. minucie. Goście zagrozili bramce Górnika dopiero w 33. minucie - w dobrej sytuacji był Radović ale nogami obronił jego uderzenie Laskowski. Sześć minut później na krótko wybuchła radość w sektorach zajmowanych przez zabrzańskich kibiców, jednak sędzia nie uznał gola zdobytego głową przez Radlera.
Po przerwie też pierwsi ruszyli do przodu gospodarze. O tym, jak duże emocje towarzyszyły spotkaniu świadczyć może przepychanka z udziałem kilku zawodników do jakiej doszło w 58. minucie. W jej efekcie wyleciał z boiska Madejski i Górnik musiał grać w "10". Zespół trenera Marka Motyki nie cofnął się i... objął prowadzenie. Po rzucie wolnym Prokopa piłkę dograł w pole karne Paszulewicz a akcję skończył Andraszak. Legioniści już do końca meczu nie potrafili stworzyć zagrożenia pod zabrzańską bramką i przegrali.
źródło: PAP
Pomeczowe wypowiedzi trenerów:
Dariusz Wdowczyk (trener Legii): Czy Legia potrafi sprawić niespodziankę? Potrafi. Tydzień temu zagraliśmy dobre spotkanie z ŁKS-em. Jeszcze wczoraj na konferencji mówiłem, że forma zespołu zwyżkuje, ale w tym dzisiejszym meczu to się zupełnie nie potwierdziło. Dla nas każdy mecz jest ważny, a dzisiaj, zresztą nie po raz pierwszy zrobiliśmy bardzo niemiłą niespodziankę sobie oraz wszystkim kibicom na święta. Grając na wyjeździe tracimy na wartości. Nie potrafimy dominować, nie potrafimy się wewnętrznie zmobilizować, co jest w takich meczach jak ten dzisiejszy bardzo ważne. Przegraliśmy spotkanie, którego nie powinniśmy przegrać, to jest smutne. Zastanawiam się, co zrobić, żeby po dobrych meczach ta seria dobrych spotkań trwała. Jak motywować drużynę do tego, żeby w każdy mecz wkładała maksimum wysiłku? Nic nie wskazywało na to, że akurat w dzisiejszym meczu zagramy aż tak słabo. Pierwszą połowę przespacerowaliśmy. Powiedziałem zawodnikom w szatni, że jeśli nie weźmiemy się w garść, jeśli nie weźmiemy spraw w swoje ręce to zaraz będziemy gonili wynik, mieliśmy sygnał ostrzegawczy w pierwszej połowie kiedy padła bramka. Nie wiem czy prawidło czy ktoś był faulowany. Teoretycznie mieliśmy inicjatywę, ale nic z tej inicjatywy nie wynikało. Nie stwarzaliśmy zagrożenia pod bramką Górnika poza jedną akcją Włodarczyka w drugiej połowie. Niefortunnie, kiedy graliśmy z przewagą jednego zawodnika kontuzję odniósł Wojtek Szala, także te siły się wyrównały. Mimo tego, że zespół się starał, niewiele mógł wskórać. Dziś mieliśmy zbyt małą siłę przebicia w ataku.
Marek Motyka (trener Górnika): W pierwszej kolejności chciałbym pogratulować zespołowi, dzisiaj spotkały nas niesamowite okoliczności. Powiedziałem w poniedziałek, po porażce z Widzewem, że jedyna szansa na zmazanie plamy po dwóch przegranych meczach jest zwycięstwo z Legią. Nie wszyscy w to wierzyli, ale w tym tygodniu wszystkie treningi i analizy podporządkowane były właśnie Legii. Do samego meczu zawodnicy nie wiedzieli kto znajdzie się w składzie, zazwyczaj mówię im o tym dzień wcześniej, dziś trzymałem wszystkich w szachu. Mieliśmy kilka trudnych decyzji do podjęcia, wiadomo, że zmiany w bramce i polu musiały nastąpić. Postawiliśmy na określoną grupę zawodników, choć przed meczem mogło się wydawać, że to grupa dość kontrowersyjna. Jak już wspomniałem, niesamowite okoliczności, najpierw nie uznana bramka, nie wiem czy prawidłowa czy nie. Później strata dwóch zawodników, mam tu na myśli Jarczyka i Moskala, którzy złapali kontuzje. Kolejna sprawa to niesamowicie poobijani zawodnicy - Radler, w przerwie znieczulał nogę, bo właściwie nie powinien był dziś grać. Wytrwał do końca, nie mieliśmy zbyt dużego pola manewru w obronie. Dzisiaj założyliśmy, że za wszelką cenę musimy zagrać "na zero", nie może być tak żeby co mecz tracić bramkę. Udało nam się to, ta konsekwencja w grze obronnej po strzeleniu bramki była niesamowita, właściwie wszyscy zawodnicy bronili tego wyniku. Marzyliśmy o tym, żeby na święta iść do kościoła z podniesioną głową, żeby się odpłacić kibicom za to, że byli zawsze z nami, a ostatnio ich zawiedliśmy. Nie mieliśmy czym się bronić, w gazetach nas wytykano, zresztą słusznie, bo nie było podstaw żeby mówić coś ciepłego. Dzisiaj możemy powiedzieć, że zrobiliśmy kawał dobrej roboty, mamy spokojniejsze święta i parę dni oddechu przed bardzo ważnym meczem w Wodzisławiu. Marzyłem o tym, żeby tak ułożył się scenariusz tego meczu, dziś jestem bardzo szczęśliwy. Gratuluję jeszcze raz zawodnikom i dziękuję kibicom za stworzenie fantastycznej atmosfery. Mam nadzieję, że jest to początek lepszych czasów Górnika.
źródło: własne / Hania
Statystyki:
Górnik - Legia
4 strzały celne 4
2 strzały niecelne 4
6 rzuty rożne 5
24 faule 14
5 spalone 8
6/1 żółte/czerwone kartki 3/0
|