|
|
Górnik Zabrze |
1:2
| |
Lech Poznań
|
|
|
Socha 80' |
|
Zakrzewski 58'
Reiss 70' - k. |
|
- Bukalski
- Socha
- Madejski | |
Pitry - |
|
Sławik
Radler
Danch
Prokop
Bednarz
Andraszak (76. Stachowiak)
Moskal
Białek (57. Bukalski)
Seweryn (33. Socha)
Madejski
Jarka |
SKŁADY
|
Kotorowski
Kucharski
Drzymont
Tanevski
Dobrew
(79. Pitry) Zając
Injac
(84. Scherfchen) Quinteros
Murawski
Zakrzewski
Reiss |
|
|
SĘDZIA: Marek Mikołajewski (Ciechanów)
|
|
|
|
WIDZOWIE: 12 000
|
|
|
Porażka po ambitnej grze
Piłkarze Górnika Zabrze starali się, walczyli, ale to nie wystarczyło, żeby dzisiaj choć zremisować z "Kolejorzem".
Trener gospodarzy Marek Motyka zapowiadał, że jego zespół musi zatrzymać Piotra Reissa i z Lechem wygrać. Nie udało się ani jedno ani drugie. Supersnajper z Poznania już w 12. minucie miał wymarzoną okazje do zdobycia gola, tym razem jednak nie trafił do siatki z kilku metrów.
Zabrzanie próbowali szczęścia strzałami z daleka, licząc na zaskoczenie wysuniętego Krzysztofa Kotorowskiego. W 39. minucie, po uderzeniu Dawida Jarki, piłka przeszła nad bramkarzem Lecha ale też ponad poprzeczką. W 58. minucie znów dał o sobie znać Reiss. Tym razem w roli podającego. Po jego rzucie wolnym Zbigniew Zakrzewski głową pokonał niepewnie wychodzącego do piłki Mateusza Sławika. 13 minut później kapitan "Kolejorza" został sfaulowany w polu karnym przez Adama Dancha. Sędzia podyktował karnego zamienionego na gola przez pokrzywdzonego.
Po stracie drugiej bramki zabrzanie ruszyli do ataku i w 80. minucie, po efektownej "przewrotce" Bartłomieja Sochy, zdobyli kontaktowego gola. Wyrównać mógł sześć minut przed końcem Andrzej Bednarz. Nie atakowany posłał jednak piłkę głową z kilku metrów obok słupka. Na więcej zabrzanom nie starczyło umiejętności, sił i czasu.
Pomeczowe wypowiedzi trenerów:
Franciszek Smuda (trener Lecha): - Rozegraliśmy jak na wyjeździe dobre spotkanie. W Zabrzu zawsze jest trudny teren, przegrała tu przecież Legia. Uważam, że cały ten mecz rozegraliśmy dobrze. Przede wszystkim panowaliśmy nad piłką w środkowej strefie boiska. W pierwszej połowie mogliśmy się już pokusić o strzelenie bramki, niestety Reiss nie wykorzystał dogodnej sytuacji. W drugiej połowie było więcej walki, Górnik po zdobyciu gola na pewno dostał wiatr w plecy i był bardzo groźny. Musieliśmy się nieźle namęczyć żeby w końcówce dowieźć to zwycięstwo. Uważam, że jak na naszą ligę, mecz stał na dobry poziomie, zwłaszcza druga połowa.
Marek Motyka (trener Górnika): - Bardzo ubolewam nad tym, że tracimy w taki sposób bramki. Próbowaliśmy się organizować perfekcyjnie w grze obronnej, całym zespołem. Próbowaliśmy za wszelką cenę nie dopuszczać Reissa i jego kolegów do sytuacji strzeleckich. Nie zawsze się to udawało, jednak trochę szczęścia mieliśmy w pewnych momentach. Straciliśmy bramkę w najmniej przewidywalnym momencie i to bramkę, która właściwie wpadła z naszej winy. Był to rozegrany dość czytelnie rzut wolny, Sławik krzyknął "moja" no i obrońcy stanęli jak wryci. Zakrzewski wyprzedził głową naszego bramkarza, przechytrzył go i strzelił bramkę na 1:0. To na pewno uspokoiło Lecha, który rzeczywiście wtedy dość sensownie kontrolował grę, szczególnie tak jak powiedział trener Smuda, w środku pola. Trzeba obiektywnie powiedzieć, że moi zawodnicy postawili w pewnym momencie wszystko na jedną szalę. Poszli odrabiać straty jednak pechowo zachował się jeden z obrońców. Nie wiem czy był rzut karny czy nie, ponieważ byłem zbyt daleko. Wtedy 2:0 było bardzo trudne do odrobienia, zagraliśmy właściwie z tyłu jeden na jeden. Zdawaliśmy sobie sprawę, że konsekwencją tego mogą być kolejne stracone bramki, ale przy 2:0 nie było czego bronić. Próbowaliśmy grać stałymi fragmentami. Ubolewam nad tym, że wpadła tylko jedna bramka, gdyż Andrzej Bednarz miał aż trzy sytuacje, idealnie wypracowane przez rzuty różne jednak nie trafiał. Podobną sytuacje miał w meczu z ŁKS-em, Kłos i przepięknie strzelił. Dlatego miałem ogromne pretensje do Andrzeja, że czysto główkując nie potrafi trafić bramkę. Z gry, przeciwnik nie pozwolił nam oddawać strzałów, natomiast te stałe fragmenty, kiedy są wykonywane dobrze, stwarzały zagrożenie. Dzisiaj wzmocnił nas Seweryn i Prokop, muszę przyznać, że pechowo skończyła się gra Seweryna, który podkręcił nogę.
Nie wiem na ile wyeliminuje go to z gry. Prokop grał cały czas na znieczuleniu, na własne życzenie, chciał za wszelką cenę pomóc zespołowi. Robił co mógł, żeby swoim doświadczeniem pomóc młodszym kolegom. Przede wszystkim chciałbym podziękować zawodnikom za ofiarną walkę do końca. Nie udało się uzyskać korzystnego rezultatu. Natomiast musze powiedzieć, że zawodnicy do ostatnich sekund walczyli o poprawienie rezultatu, niestety kolejny raz się nie udało, ubolewam nad tym, ale nie jestem już teraz nic w stanie zrobić.
źródło: własne / Hania
Statystyki:
Górnik - Lech
13 strzały 15
4 strzały celne 3
17 faule 10
1 spalone 4
0 słupki i poprzeczki 0
8 rzuty rożne 4
3 żółte kartki 1
źródło: Gazeta Wyborcza
|